Sofija Andruchowycz, trzydziestoletnia ukraińska tłumaczka, publicystka i pisarka.
Książka „ Kobiety ich mężczyzn,” to jedenaście, krótkich opowiadań. Są to opowiadania o kobietach delikatnych, wrażliwych poza ostatnim, gdzie narratorem jest mężczyzna.
Nie ma sensu opisywać tych opowiadań. Jest w nich tyle niedomówień i tak jakby w każdym mi czegoś brakowało. A ostatnie opowiadanie „ Luba”, autorka przeszła samą siebie. Mężczyzna znajduje w swoim mieszkaniu martwą kobietę. Ćwiartuje jej ciało i części wkłada we worki, po czym je wrzuca do rzeki. W jakieś recenzji w internecie znalazłam, że to „ sposób traktowania instrumentalnie, kobiet przez mężczyzn” ...Błagam, nie przesadzajmy w tym szukaniu „ głębi”.
Na pewno autorka ma duszę poetki. Z drugiej strony słowo „ smarki”, które się powtarza, tak mało jakość poetycko brzmi. Piękne metafory, chwilami zaskakują. Ale proza ma swoje zasady, które powinny obowiązywać. Tam powinna być akcja, fabuła/ trochę jej było/. A ja odniosłam wrażenie, że to ciągle mi gdzieś umyka.
Chwytliwy tytuł, który nie sposób przełożyć na książkę. Już sam tytuł zastanawia, jakiś dziwoląg językowy. Co to znaczy „kobiety ich mężczyzn”,umie ktoś ktoś odpowiedzieć na to pytanie ?Nie potrafię , znaleźć wspólnego mianownika dla tych opowiadań. Tak jakby, ta książka była zbiorem opowiadań napisanych w rożnym czasie, odciętych od siebie. Przypadkowo złożone w jedną całość, jaką jest ta książka.
Zmęczyło mnie to czytanie. Powiem wprost, w wielkich bólach dotarłam do ostatniej strony. Z ulgą zamknęłam książkę. I tak się zastanawiam czy ta książka jest tylko dla wybranych ? A może moje postrzeganie jest zbyt proste?
Jakby nie było, cytując słowa autorki „to takie mikroskopijne, niepozorne wydarzenia, że nikt ich nie zapamiętuje na dłużej niż pięć minut....” całkowicie przyznaję jej rację, tyle że ja, w kontekście przeczytanej książki.
W sumie nie polecam tej lektury. Ale to nie oznacza, że Państwo nie macie jej przeczytać. Może nie potrafiłam jej docenić. Dla mnie kolosalna nuda i brak spójności oraz nieraz brak zrozumienia u czytającego. I prawda jest taka, że ta książka nie wniosła nic w moje życie, czy postrzeganie pewnych spraw. A już na pewno nie zmusiła mnie do jakiś refleksji czy chociaż uśmiechu rozbawienia. I nie będę na siłę szukać w tej książce czegoś, czego w sumie nie ma....Chociaż podobno zawsze jest drugie „dno”, ja go tu nie dostrzegłam. Medialnie modna ? Chyba tak, ale ja modom się nie poddaję. Mody, mają to do siebie, że mijają. Na Książka .net. PL przeczytałam, że 3880 osób lubi tę książkę. Nie mam możliwości dodać tam, że jej nie lubię. A więc proszę uwzględnić ten jeden, samotny głos....
kamila Maria kampa
DKK w Lesznie