Jerzy Pilch (ur. 10 sierpnia 1952 w Wiśle) – polski pisarz, publicysta, dramaturg i scenarzysta filmowy. Książkę „ Marsz Polonia” napisał w 2008 roku.

Jest to książka w atmosferze  oniryzmu . Rzeczywistość ukazana jest na kształt snu i to raczej koszmarnego snu.
Zaczynając czytać uśmiechamy się. Początek książki  jest wręcz frywolny.
Główny bohater obchodzi swoje urodziny. W ten dzień ma pięćdziesiąt dwa lata. Jako prezent na swoje urodziny chce poznać szczupłą , poniżej trzydziestki kobietę. Musi być inteligentna i mieć co najmniej metr siedemdziesiąt. Wyznacza sobie czas na realizację – dobę. W tym celu łamie swoje dotychczasowe nawyki i wychodzi wcześniej ze swojego mieszkania. Od aktualnych kobiet dostaje esemesy. Jeden z nich zaprasza go na wycieczkę do znanego  Beniamina Bezetznego. Człowieka, który słynie z umiejętności „ utrzymania się na powierzchni” w każdym ustroju. Człowieka, który jest znany z wielkich balang, na których wypada bywać. Bezetzny to  postać kluczowa.:
„Żył pełnią absolutną i niepoczytalną. Folgował piekielnym temperamentom. W resorcie apologii czuł się jak ryba w wodzie. Głoszenie chwały i opiewanie piękna zdychającego, gnijącego i idącego na dno lewiatana podniecało go do szaleństwa. Jego oficjalne wystąpienia przechodziły do historii cynizmu. Radził sobie.” Akurat ta postać jest bardzo łatwa do rozszyfrowania.
I tak oto wsiada nasz bohater do autobusu. Jadąc widzi za oknem w autobusie Polskę .Niby taką samą, a jednak inną. Tam, gdzie stały komunistyczne budynki, wznoszą się pałace, a obok zapadłe wsie. I to w sumie nie mieszkają w nich  inni ludzie, to tylko dekoracje się zmieniły.
Zanim jednak dojedzie do Beniamina B. wysiądzie po drodze. Pozna „ prawdziwych Polaków”, którzy szykują rewoltę. Takich jak oni, bawiąca elita nie słyszy. Jeden z bohaterów tak te różnice określa :
„My jesteśmy mieszańce, kosmopolici, zbieranina, w sumie – wieża Babel. Oni są naród, jedność, ocalenie, czyli Arka”.
Kiedy już znajdziemy się na imprezie u Beniamina B czujemy się, jakby zabrakło nam powietrza od nadmiernego ścisku. Kogo tu nie ma : komuniści, solidarnościowcy, zmartwychwstawali z poprzednich rządów, piosenkarki, i Matka  Polka, która zmęczona zrobi  striptiz na znak protestu – jest już znużona swoją  rolą.
Zobaczymy w tym ścisku nasze kompleksy, nastroje, wady, przywary, świętości, paranoje. Ot takie „ polskie bagienko”Padają gorzkie słowa :
„Teraz wreszcie, jak jesteśmy wolni, teraz wreszcie, jak ani Ruscy, ani Germanie nas nie ciemiężą, teraz wreszcie, jak nie ma ani zaborców, ani okupantów, teraz wreszcie, jak komuna upadła, teraz wreszcie sami możemy się wyrżnąć w pień".
Te są prawdziwe do bólu. Potrafimy się tylko jednoczyć w tragediach. Ciągle narzekamy, kłócimy się, nie potrafimy się „ dogadać”.Wracamy do przeszłości, zamiast szybciej podążać w przyszłość droga mądrą i prostą, a nie po wybojach naszej historii nasiąkniętej krwią i krzywdą. Zrobić wszystko, by te demony przeszłości przestały nad nami krążyć.
W tej książce każdemu się dostanie od Pilcha , nawet jemu samemu.
Marsz Polonia jest książką bardzo ciekawą. Książka jest napisana „lekkim piórem”. Czyta się z uwagą i przyjemnością. Nawet potrafię wybaczyć autorowi te parę wulgaryzmów, które w sumie zaostrzają apetyt na tę książkę. Chociaż muszę się  przyznać, że nie wszystkie postacie rozszyfrowałam, szczególnie tę z okresu Gomułki/ tow.Garstka/
Tak więc zapraszam wszystkich do odbycia tego, jakże interesującego marszu.  

Kamila Maria Kampa
DKK Leszno