Spotkanie, jak zwykle, udane, ale .... tym razem z niespodzianką. Pod koniec spotkania orzeczono, że mam napisać sprawozdanie, a może raczej protokół z tego co się działo. A tu żadnych notatek ! Skąd miałam przypuszczać, że taka robótka mi się trafi !


Muszę zacząć od razu ! Jak nie zacznę, to wiadomo- pamięć ulotna i nici z tego. Chwyciłam za pióro i między gotowaniem rosołu a ugniataniem makaronu zaczęłam robić szybkie notatki. Przymknęłam powieki wracając do tych chwil ...
A więc mamy ...... 17 marca 2009 roku. Kolejne spotkanie członkiń. Panie zasiadły wokół stołu. Zapach świeżo zaparzonej kawy. Krople deszczu wymieszane ze śniegiem wystukujące na parapecie rytm opornie odchodzącej zimy, ..... a w naszej kawiarence ciepło i przyjemnie.
Pani Aldona przygotowała na ten dzień prezentację. No, no, postarała się ! Fachowo i ciekawie. Później było czytanie spisanych przez nas myśli i spostrzeżeń, dotyczących naszego klubu. Nie powiem – Panie stanęły na wysokości zadania. Było to tak zwane zadanie domowe, które odrobiły – noooooo, zaryzykowałabym stwierdzenie :  na sześć z plusem ! Za to należały się oklaski !!!
Kiedy ucichły brawa rozpoczęłyśmy dyskusję o ostatnio przeczytanej książce Etgara Kereta “Osiem procent z niczego”. Książka okazała się kontrowersyjna. Tak naprawdę nie spodobała się. Próbowałyśmy w niej znaleźć drugie dno, względnie coś dobrego czy ciekawego. Niestety nie bardzo nam się to udało.
W pewnej chwili otwarły się drzwi i stanęła w nich nasza ulubiona poetka- pani Krysia.
- Ja bardzo przepraszam, ale tak mnie wciągnął komputer, że zupełnie zapomniałam o spotkaniu - wdzięcznie się usprawiedliwiła.
Nie ukrywam, że bardzo ta sytuacja, panie rozbawiła.
- Nic już z tej książki nie pamiętam- dodała nasza poetka.
- My też - zgodnie odpowiedziałyśmy.
Tak więc nastąpiło pełne porozumienie. W dalszej części dyskusji chciałyśmy zrozumieć dlaczego, ta książka ma tak dobre recenzje, bo nam nie bardzo przypadła do gustu.
Nasze odczucia były zbliżone:
- za prosta forma
- ubogie słownictwo
- wydumana
- nie wnosząca nic nowego.......
Padały zdania o niezrozumieniu innych kultur, o tym że opowiadania te są napisane dla facetów, że są za krótkie i o niczym.
Zastanawiałyśmy się czym się kierowano w wyborze takich, a nie innych pozycji na liście proponowanych książek dla DKK. Dlaczego w innych DKK ta książka się podobała.
Masę pytań i zapewniam, że nie były to pytania retoryczne. Na wszystkie znalazłyśmy odpowiedzi.
Reasumując:
Jesteśmy z pokolenia wychowanego na klasyce. Oczekujemy zatem czegoś więcej niż tylko" przetrawienia książki"/ proszę mi wybaczyć ten kolokwializm /, po której w sumie nie zostaje w nas nic - zupełna niepamięć. Tak więc, tylko nam proszę nie imputować, że nie potrafimy docenić niektórych książek. To nie tak. My mamy po prostu wyższe wymagania. Oczekujemy przeżyć, zjednoczenia książki z naszą duszą, umysłem. Może i jesteśmy staroświeckie, lubimy piękno i wykwintność, i nie wstydzimy się tego. Dlaczego mamy zmieniać nasze upodobania? Bo modne? Nowoczesne? Bo wywindowano na świecznik jakiegoś autora? Krytycy, dziennikarze i media wciąż kreują nowe gwiazdy, ale to nie powód żeby nas oszołomić. To co modne, w dobie rewolucji kulturalnej, niekoniecznie musi mieć wartość artystyczną.
Żeby nie było, że ciągle jesteśmy niezadowolone, wspomniałyśmy z wielką wręcz lubością i rozmarzeniem o " Dolinie radości" Chwina czy " Pachnidle "Süskind Patrick'a. Te książki, dały nam to, co winna dawać książka- przemyślenia, doznania, rozbudzania wyobraźni.....
Po tej dzisiejszej dyskusji zastanawiam się czy nie jesteśmy zbyt wymagające,
jakby nie było i tak będziemy nadal czytać doznając głębi, a innym razem tylko powierzchni.
Czas w sympatyczny sposób przemknął bardzo szybko. Naszedł czas rozstania, aż do następnego spotkania, więc miłe panie, żegnamy się do kwietnia.
Kończąc chciałabym zaznaczyć, że nie jest to sprawozdanie tylko moje odczucia, a jak wiadomo są subiektywne.
Z niecierpliwością będę czekać na następne spotkanie. Bo nie ukrywam, że lubię patrzeć na twarze dyskutujących pań. Jest w nich tyle zaangażowania, szczerości, mądrości, a przy tym to niesamowite poczucie humoru. Nie wolno zapominać o lekkości z jaką dyskutują. Jest to wyjątkowa i zgrana grupa. Uczestniczenie w tych spotkania sprawia mi wielką przyjemność.
Jak patrzę na nie, przypominam sobie słowa naszego wielkiego aktora i reżysera Pana Gustawa Holoubka:
"...rozmowa jest wielka sztuką..."
Panie tę sztukę posiadły do perfekcji.



Kamila Maria Kampa
DKK Leszno