Cyt.: "Margaret Eleanor "Peggy" Atwood (ur. 18 listopada 1939 w Ottawie) - kanadyjska pisarka, poetka i krytyczka literacka, aktywistka społeczna i ekologiczna. Zdobywczyni Nagrody Bookera za rok 2000, laureatka Nagrody Księcia Asturii za rok 2008, wymieniana wśród najpoważniejszych kandydatów do literackiej Nagrody Nobla."
Pierwszy raz nie potrafię napisać niczego sensownego po przeczytaniu książki.
Po zachęcających opisach na okładce i przeczytaniu życiorysu autorki, jak i docenieniu dorobku artystycznego autorki spodziewałabym się, że będę zachwycona. Bo tak mi zasugerowano, a tu nic - pustka.
Gdzieś przeczytałam , że książka jest dla wymagających. No i tu powinnam się załamać, że chyba do takich osób nie należę.
Książka zawiera krótkie opowiadania, eseje, szkice, zapiski/ inwokacja też tam jest/ - nie potrafię określić dokładniej, jak nazwać to, co przeczytałam.
Autorka ma specyficzny sposób przekazywania myśli, refleksji i niekoniecznie muszę rozumieć jej pojmowanie świata.
Szukałam czegoś wspólnego co łączy te opowiadania i ciągle mi się pojmowanie „ rozjeżdżało „ jak dwa pociągi na stacji odjeżdżające w dwa różne kierunki. Dla mnie, to zbiór tego, co napisała przez całe lata i złożenie w jednej książce.
Jedno muszę przyznać autorce, że ma niesamowitą wyobraźnię, świetne metafory i niektóre pomysły.
Ale w sumie czytanie tej książki męczy. Po przeczytaniu jednego opowiadania, przechodzimy do drugiego i jesteśmy w „ innej bajce”.I tak na okrągło.
Tak się zastanawiam co na tę chwilę zapamiętałam i tylko dwie formy literackie:
„ Namiot” i „ Nasz kot idzie do nieba”.To trochę za mało, jak po godzinie , która minęła od skończenia czytania.
W labiryncie myśli autorki nie odnalazłam drogi do wyjścia i tak naprawdę chyba nie znalazłabym na to siły w sobie.
Reasumując. Mnie ta książka przerosła. I albo ja jestem za „płytka” żeby w niej się odnaleźć, albo ta książka, to przerost formy nad treścią.
Ale to już sami czytelnicy osadzą, jeżeli się zdecydują tę książkę przeczytać.
Kamila Maria Kampa
DKK Leszno