Pisanie listów zanika. Wielka szkoda. Listy są częścią nas, tam piszemy naszym wnętrzem – Duszą. To darowany czas dla kogoś, kto być może czeka na taki list. List nie wie co to odległość i nie znikną słowa przez jedno klikniecie Delete. Taki list ma nasz kod DNA, chociaż przez polizanie znaczka. One przetrwają, może gdzieś upchane w szafie między innymi papierami. Może w ozdobnej skrzyneczce, gdzie koperty będą związane czerwoną wstążeczką, a może wrzucone w szufladę biurka. I kiedyś, gdzieś, jak już nas nie będzie, ktoś je przeczyta i wróci w czas zatrzymany między myślami spisanymi na papier – nasz czas, teraz i tu, w naszej rzeczywistości.
Są rożne listy. Takie o codzienności, niektóre pełne przemyśleń czy pytań, albo takie z przymrużeniem oka. Ale każdy jest autentyczny, wolny, jak nasza wolność w myśleniu.
Możemy myśleć, poznawać, doznawać. I nawet jeżeli nasze myślenie jest błędne, czas i doświadczenia zdobywane dniami czy latami daje nam szansę na zmianę kierunku. Bo tylko poprzez błędy dociekamy i zbliżamy się do prawdy o sobie. Bo tak naprawdę poznać siebie, to znaczy odczuć pełną harmonię Duszy i Ciała.
Pisanie listów pozwala na kontakt nie tylko bezcielesny, ale o bardziej dużo ważny. To wymiana myśli, poglądów, znaczeń i wartości. Listy są samą wartością w sobie, bo w tych listach nie ma klepania dla klepania. Poprzez słowa oddajesz się Przyjaźni i otwierasz na Drugiego Człowieka.
A twoja serdeczność i życzliwy uśmiech , jest w każdym napisanym liście.
Listy do...
Emocje. Tak bardzo przynależne człowiekowi. Trudno bez nich żyć, trudno z nimi żyć. Jesteśmy przesiąknięci nimi. Każdy odczuwa pozytywne względnie negatywne. Czynniki wpływające są, otaczają nas.
Kiedy są pozytywne, nasze ciało i umysł radośnie na nie reaguje, wyzwalając w nas patrzenie na świat z pozycji szczęśliwego dziecka. Widzimy go w kolorowych barwach,czujemy w sobie radość i taką szczęśliwość, która odrzuca maskę. Nasz optymizm pozwala nam się zmierzyć z trudnymi dla nas sytuacjami. Wszystko jest takie rozwiązywalne i w sumie prawie proste. Jak instrukcja obsługi. Nasza Dusza wylewa się poza brzegi, by dać z siebie innym jak najwięcej. Całej swej dobroci, życzliwości, ufności, oddania...Cieszą nas drobiazgi, widzimy więcej niż dotychczas. Mamy czas się zatrzymać w tym pędzie życia i myśleć, ale myśleniem różowych okularów. Nie dopuszczamy do siebie złych myśli, nie widzimy złego wokół siebie ani zapalającego się czerwonego światła stopu – tu wyraźnie odczuwamy nabyty daltonizm. W każdej zaistniałej sytuacji znajdujemy pozytywy. Bo jakże może być inaczej, jeżeli sami jesteśmy nastawieni pozytywnie? Czy aby widzimy racjonalnie ? A czy nasze myślenie jest racjonalne ? Taki stan zamazuje kontury, a może po prostu nie chcemy widzieć ostrych kantów.
Ale jako, że nic nie trwa wiecznie, wchodzimy w negatywne emocje. Zamykamy się szczelnie w sobie. Tu nasza wyobraźnia sprowokowana myśleniem, aż puchnie od natłoku myśli, wniosków, przemyśleń. To czas na zastanowienie się. Dążymy do stanu, kiedy usiądziemy obok siebie i się przypatrzymy sobie, przenikając skórę, zapas naszych masek. Analizując siebie, szukamy dystansu. Tylko on pomoże wyciszyć w nas burzę. A rozpętana szaleje grzmotami, powodziami i nieustającym gradem wielkości kurzych jaj. Taka negatywna emocja przechodzi przez kolejne etapy: zaskoczenia, żalu, wściekłości, rozgoryczenia. Potem następuje stan apatii wyciszającej. Na tym etapie zaczynasz myśleć logicznie/co prawda ospale, ale ci się udaje/. Ale to tylko twoja logika, twoje prawdy. Bo tak naprawdę tylko dochodzisz do prawdy, nawet tej swojej. Takie myślenie w takim stanie jest bardziej konstruktywne. Zaczynasz lepiej poznawać siebie odrzucając wrodzony egoizm. W każdym z nas jest, tylko nieraz nam z nim wygodniej, nieraz nie zdajemy sobie sprawy, jakim obciążeniem jest. Na tym etapie wychodzą z cienia twoje kompleksy. Siedzisz obok i się przyglądasz, jak szybko urosły czy też się rozrosły, jak perz wiosną w ogródku. Włączasz siły specjalne, wyszkolone latami do walki. Nawet jak ci się nimi uda je zutylizować, jakimś cudem i tak się kiedyś znowu odrodzą. Ale na tę chwilę oddychasz z pewną ulgą. Bo czyż życie to nie ciągła walka z sobą? Bo przecież chcesz być lepszy, doskonalszy. Ale czy doskonałość nie spowoduje obojętności ? Zadufania w sobie ? Czy doskonałość ludzka w sumie istnieje ? Bo czymże jest doskonałość ? Zbiorem zasad i reguł określających czucie i postępowanie według ustalonych norm?
Nie chcesz być doskonałym, chcesz być ludzkim w pełnym tego słowa znaczeniu. Tylko musisz w sobie odnaleźć harmonie wewnętrzną i spokojną myślą wszystko sobie poukładać. A w tym pomoże ci twój przyjaciel czas.
Listy do....
Słowo. Czym jest słowo? Zbiorem dźwięczących głosek i samogłosek ?Czy aby tylko ? Czy słowo nie powinno mieć znaczenia? Swej istotności ? Owszem, każde z założenia je ma. Każde słowo coś oznacza, określa pojęcia. Tylko dlaczego o tym zapominamy ?
Z łatwością operujemy słowami, zalewamy nimi, nie myśląc o tym jakie tak naprawdę mają głębokie znaczenia. Słowopotok stracił na ważności. Słowa, jak wyrazy pisane starły się, jak stary łach. Mówimy dla samego mówienia, mimo że nieraz słowa powinny umrzeć jeszcze w strunach głosowych. Żonglujemy słowami, jak doskonały sztukmistrz.
Pół biedy, jak umiemy to przecedzić przez sito. Gorzej, jak masz naturę otwartą dla drugiego Człowieka. Wtedy zaczyna się problem, a niekiedy dramat. Bo jeżeli dla ciebie, każde słowo ma wartość, tak też te usłyszane przyjmujesz.
Czy to oznacza, że jesteś naiwny ? I czy naiwność, to głupota ? Nie sądzę. Rozgraniczyłabym.
Naiwność nie myliłabym z głupotą. Naiwność, to wiara w dobro drugiego Człowieka. To dobroć, którą nosimy w sobie. Naiwność pozwala nam podnieś się z klęczek, kiedy upadniemy. Naiwność, to młodość i bunt, którą nosimy w sobie najdłużej jak się da, nawet w późnym wieku. Ten , kto ma w sobie szczyptę naiwności, jest wiecznie młody, bo ufa mimo wiejącego wiatru w twarz. Tak, naiwność, to wiara, dobroć i ufność w całej swojej prostocie. A proste jest piękne i szczere.
A zatem czym jest słowo ? Wypowiadaną myślą ? Przemyślaną, biorącą odpowiedzialność za wypowiedzenie na głos ? Czy nieprzemyślaną i nieodpowiedzialną? A może to tylko podświadomość podaje, jak na tacy zapamiętane, utarte frazesy? Takie klepanie dla klepania, bez głębi.
Żyjemy w hałasie słów. Tak do końca nie przejmujemy się obłudnością stwierdzeń. Wzdrygamy ramionami, wyłączamy telewizor, radio, wyrzucamy gazety. Takie to proste. Po prostu wyłączyć, wyrzucić. A co zrobić, kiedy słowa padają od ważnych dla nas osób? Przecież wierzymy, ufamy.
Człowiek już ma taką konstrukcje psychiczną musi komuś ufać, musi komuś wierzyć. Bez tego
zamknie się w sobie na cztery spusty, spuści ostre psy i będzie żył tylko w swoim świecie.
A przecież nie na tym życie polega. Człowiek jest „zwierzęciem” stadnym. Potrzebuje kogoś, komu może zawierzyć i móc liczyć na kogoś w trudnych chwilach. I ta już nie dziecięca, ale dojrzała naiwność, tak bardzo jest potrzebna. A wypowiadane słowa, przełożą się na czyny.
Listy do...
Czy czujemy się wolni? W pewnym sensie pewnie tak. Tyle rodzai jest wolności.
Jesteśmy ograniczeni wewnętrznie czy zewnętrznie normami, regułami, zasadami,obowiązkami. Tak więc w sumie chyba wolności takiej absolutnej nie możemy zaznać.
No może egoizm potrafi być wolny. Bo z nikim i z niczym się nie liczy. Jest tylko ON najważniejszy i w środku wszechświata. Ale taki rodzaj wolności robi krzywdę innym. A tego dobry człowiek przecież nie chce. Mamy wolną wolę i prawo wybierania swoich racji czy podejmowania decyzji. Tak więc ograniczamy naszą wolność wybierając obowiązek wobec drugiego człowieka. Od czasu do czasu się buntujemy na taki stan rzeczy, ale to przechodzi, bo dobro które jest w nas tak kazało postępować. Jeżeli jednak w twoim postępowaniu nie ma przymusu, to jednak w jakimś stopniu jednak jesteś wolny. Bo sam tego wyboru dokonałeś, nie musiałeś - chciałeś.
Bo co to jest w sumie Wolność ? Robienie czego się chce? Czego pragniemy ?Gdyby nie było tych wszystkich ograniczeń i tak każdy by sobie zaczął postępować według swoich zasad czy zachcianek, jakby wyglądał świat ? Czy nie byłby anarchią w znaczeniu chaosu ?
A może takiej zwykłej codziennej wolności nie widzimy ? Nie doceniamy ? Zapatrzeni w siebie ciągle narzekamy, malkontentyzm z nas wyłazi każdym oddechem. Może mamy zły sposób postrzegania rzeczywistości, tak szczelnie do nas przylegającej ? Patrzymy tylko przez swoje Ja. Może właśnie to Ja, jest ograniczeniem naszej wolności ? Może tu tkwi problem, że czujemy się tacy zniewoleni? A może to zbieranie dla siebie rzeczy materialnych ogranicza naszą wolność ? Im więcej mamy, tym więcej pragniemy, ciągle nam mało. Czy to na swój sposób nie jest brakiem wolności ?Przecież to w jakimś stopniu uzależnienie, a to już nie może być wolnością. A podobno wolnym jest ten, co nic nie ma.
Czy gdybyśmy żyli na bezludnej wyspie. Robili co chcieli, decydowali tylko o sobie. Bylibyśmy wolni ? Tylko nam się tak wydaje. Tam bylibyśmy ograniczeni wodą od reszty świata. Zawsze będzie nas coś, ktoś ograniczał.
Jest jeden rodzaj wolności, której nikt i nic nie może nam odebrać. Wolność myślenia i rozbudzania wyobraźni. Bez myślenia nie ma rozwoju wyobraźni. A tam gdzie przestrzeń wyobraźni, tam latamy jak ptaki, wolne i niezależne. Tylko tam nie ma żadnych zaciągających tasiemkami gorsetów, ani zakazów czy nakazów. Czysta, nieograniczona przestrzeń, gdzie myśl płynie za myślą i nic nie jest w stanie jej unicestwić. Czy taką wolność odczuwamy? Doceniamy ? Nie sądzę.
Nie doceniamy jej, traktujemy taki stan jako coś nam przynależnego i oczywistego. Nie wgłębiając się, że to właśnie jest Nasza Wolność, której nikt i nic nam nie odbierze. Zapominamy, że mamy możliwość podejmowania decyzji. To również Nasza Wolność. To prawo wyboru , a to jest Wolność.
Nawet napisanie tego listu jest Wolnością. I na kopercie nie będzie czerwonej pieczątki ocenzurowano. A takie listy pamiętam.
Listy do...
Są takie chwile, kiedy myśl przemyka cicho i zostaje zdanie. Zapisujesz je, by potem się wgłębić i przemyśleć. Myślenie lubisz, taki dar wielki. Nie wiesz na ile umiesz z niego skorzystać, ale próbujesz. Myśli plątające się po wolnej przestrzeni wyobraźni zapisujesz szybkim piórem :
„ Milczenie pojedynczości, nie spowoduje powrotów.”
„ Tracąc zyskujesz, dużo więcej niż straciłeś. Ale jeszcze o tym nie wiesz.”
„ Możesz bezszelestnie stąpać, a i tak licho obudzisz.”
„ Kiedy nie rozumiesz przyczyn, nie rozliczaj skutków. To jest bez sensu.”
„ Skrępowanie zasad, twoich zasad w zasadzie zawsze kończy się źle.”
„ Poddając się losowi, stoisz ponad sobą. Nie dotykasz chmur, są tak dalekie.”
„ Kiedy sprzeciwiasz się losowi, nie czuj tęsknoty. Możesz tylko skorygować iluzję umysłu.”
„ Nie patrz znad krawędzi, tam tylko możesz znaleźć potępienie siebie .”
„Odtrącając uzależnienie, nie wnikaj w szczegóły. Możesz zobaczysz cienie na nadgarstkach.”
„ Kiedy instynkt zawodzi, przeskakując warianty, omijając luki, załóż gorset i zaciągnij tasiemki milczenia.”
„ Tylko sny wydłubują podświadomości ochłapy rzucone na pocieszenie.”
„Przeszłości nie można odrestaurować.”
„ Przyjaźń to nie prowizorka sklepana byle jak i z celów.”
„Chwila nieuwagi, chrzęści pod butem. Słuchaj uważnie, by nie oszukać oczekiwania.”
„Kiedy cierpisz, struny głosowe zaciskają wargi, zaplatając obrożę wokół szyi.”
„ Nie oszukuj wątpliwości, zawsze trzeba je wyjaśniać.”
„ Niezadane pytania, po czasie tracą ważność .”
„ Zawsze wyłuskuj dobro i wartości. Zanim w tym naszym świecie zanikną.”
„ Trzeba dojrzeć, aby umieć wybaczać.”
„ Człowiek nie może być sam ze swoimi myślami. Szuka by znaleźć.”
"Oczekiwania są naszą porażką. Bo to tylko nasze – jednoosobowe, które zderzają się z nie naszymi i na stanie nie mają koła ratunkowego."
„Naiwność nie mylić z głupotą. Naiwność to wiara w dobro drugiego Człowieka. To dobroć, którą nosimy w sobie. Naiwność pozwala nam podnieś się z klęczek , kiedy upadniemy. Naiwność, to młodość i bunt, którą nosimy w sobie najdłużej jak się da. Ten , kto ma w sobie szczyptę naiwności, jest wiecznie młody, bo ufa mimo wiatru w oczy.”
"Wzruszenia są najwyższą nagrodą za nasze nieraz złe chwile."
„Ludzie boją się Piekła. A przecież Piekło Wątpliwości tu i teraz jest chyba najgorszym Piekłem. „
„Chwile szczęśliwości tak szybko mijają, pozostawiając cierpienie. I to ono szczerym piórem pisze.”
„Gdybyśmy swoje doświadczenia życiowe, przełożyli na wartość materialną bylibyśmy bardzo bogaci. A to znaczyłoby , że jesteśmy milionerami."
"Prawdziwa Przyjaźń nie może być deklaracją. Musi przekładać się na czyny."
" Przyjaźń nie jest na życzenie czy wskazanie palcem ty będziesz moim Przyjacielem. Trzeba ją wypracować, sprawdzonymi sytuacjami czy czynami. "
„ Prawdziwa Przyjaźń dojrzewa latami, nie wiedząc, że to Przyjaźń. Ona przychodzi spokojnym, zrównoważonym krokiem. Pewnego dnia się budzisz i wiesz, jesteś pewny i dziękujesz za ten Dar.”
„ Wstępując na czyjąś Drogę, stąpaj cicho i uważnie. W każdej chwili możesz tam spotkać rozczarowanie.”
„Listy pisane przetrwają słowa się ulotnią.”
„Nie wypieraj się samego siebie. Twój wewnętrzny świat, to tylko iluzja twoich pragnień, twoich oczekiwań .”
„Palimy za sobą mosty ze strachu, że to ty będziesz tym drugim, który przed płomieniem stanie.”
„Słowo Przepraszam, rozwiązuje problemy.”
„Nie zawsze wypada powiedzieć Swoją Prawdę, innych Prawda może nie zrozumieć.”
„ Zgon myśli, może być jak jeszcze ciepła krew. To tylko chwila, by zakrzepły.”
„Powroty zawsze są bolesne i powodują niesamowita tęsknotę.”
Listy do...
Oczekiwania. Czyż ciągle czegoś nie oczekujemy ? Czyż ciągle nie mamy wszystkiego za mało ?Czyż od innych nie oczekujemy zbyt wiele?
Z drugiej strony, gdybyśmy byli wyprani z nich i oszczędzeni w kolejnych klęskach czy zdobywalibyśmy kolejne doświadczenia? Czyż to nie na doświadczeniach się uczymy?Pogłębiamy naszą wiedzę ?
Oczekiwania są wpisane w nasze życiorysy i podkreślone grubą, czerwoną krechą.
Bo to w sumie nadzieja wypełniająca nas po brzegi, że otrzymamy to, co chcemy usłyszeć, dostać, doznać. I w tym oczekiwaniu jest również wiara i ufność. Nie myślimy wtedy, że ktoś może nie sprostać, może nie chce, a może nie może, a może sto innych powodów by się znalazło.
Oczekiwanie to przyszłość, a przyszłość bywa nieobliczalna w skutkach. Jak powiemy o nich - źle, jak nie powiemy jeszcze gorzej. I tak najpierw fałszujemy swoją rzeczywistość, by potem zaskoczeniem się biczować.
Tak jakbyśmy byli jednym , wielkim Oczekiwaniem. A Oczekiwania - nasieniem diabła.
Czyż oczekiwania nie są przyczyną naszych porażek ? A że boli, no trudno. Lata wprawy uczą podnoszenia się z klęczek. Problem w tym, że im więcej masz lat, to jakby trudniej się podnieś. Oczywiście , że dasz radę - wstaniesz, otrzepiesz się, tylko ten czas na wstawanie jakby się wydłuża i zaczynasz odczuwać ból kolan, a pamięć się wyostrza zamiast przejść w demencję wspomnieniową.
W pozycji klęczącej masz możliwość spojrzeć na siebie z innej perspektywy. No to patrzysz, myślisz, wyciągasz wnioski. W wolnych chwilach się pobiczujesz, żeby ci nie było za łatwo i za szczęśliwie. Masz blisko do ziemi, to upadek z wrażenia ci nie grozi. Taka pozycja pozwala ci na lepsze poznanie siebie. Czyż jest coś bardziej fascynującego niż wjechać spychem w siebie ? Jesteś w stanie wszystko odkopać, wydłubać, ocenić, zakwalifikować, zanalizować. Takie wykopaliska z zasady trochę trwają, a zbiory się powiększają. Co z tym zrobić ? Muzeum otworzyć i w gablotach poustawiać ? A może znicze codziennie ustawiać i zapalać ? Nie. To nie jest dobre wyjście, bo to podtrzymuje pamięć. Tylko ustawić stos i spalić, jak kiedyś czarownice. Niech spłonie nasze kolejne doświadczenie. Bo gdy tylko za jakiś czas emocje znowu nami zawładną czy też nas posiądą, zrobimy dokładnie to samo....Zaufamy, uwierzymy, bo tak jakoś nas tak zaprogramowano, a może to po prostu jakiś defekt genetyczny. A w genach nie powinno się paluchami mieszać. Tak więc nie pozostaje ci nic innego, jak się uroczo uśmiechnąć do następnego Oczekiwania i być pełnym wiary, że może ono okaże się nie porażką.
Listy do....
Przyjaźń, jakie piękne i pełne wartości słowo.
To słowo każdy pojmuje inaczej. W zależności od własnych oczekiwań. Jeżeli oczekiwania nałożą się na siebie dwóch osób, jest cudownie, jeżeli nie, z zasady robi się płytka, albo zanika.
Przyjaźń nie jest na życzenie czy wskazanie palcem ty będziesz moim Przyjacielem. Trzeba ją wypracować sprawdzonymi sytuacjami. Nie może być tylko deklaracjami, one muszą się przełożyć na czyny.
Prawdziwa Przyjaźń dojrzewa latami, nie wiedząc, że to Przyjaźń. Ona przychodzi spokojnym, zrównoważonym krokiem. Pewnego dnia się budzisz i wiesz, jesteś pewny i dziękujesz za ten Dar. Kiedy dotyka cię taka Przyjaźń, potrafisz czekać, czekaniem takim spokojnym i ufnym. Z każdej rozmowy czy spotkania się cieszysz. Nawet jeżeli milczenie trwa bardzo długo. W takiej Przyjaźni nie ma niedomówień czy obłudy. Jest Prawda i czystość słowa. Zaufanie i pamięć. I wiesz, że możesz w każdej chwili kryzysu zadzwonić, spotkać się i zwierzyć. I te wzruszenia czy tylko zwykłe rozmowy o codzienności wynagradzają ci inne, jakieś złe chwile w twoim życiu. Taka Przyjaźń wsiada do pociągu osobowego, jedzie spokojnie i wolno i zawsze trafia w oznaczonym terminie na kolejną stację.
Tak się zastanawiam, jak określić Przyjaźnie nagłe, gwałtowne, pełne fascynacji. Nasuwa mi się tylko jedno „ co nagle, to po diable”.I raczej nie należą do długowiecznych. Wypalą się przed czasem i nawet żaru nie pozostawią. I myślę, że to niebezpieczne Przyjaźnie, bo możesz więcej stracić niż zyskać. No chyba, że przyjmiemy, że każdy napotkany Człowiek to Przyjaciel. Ale z takim stwierdzeniem nie mogę się zgodzić. A dlaczego ? Zbyt głęboko odczuwam słowo Przyjaźń, która jest relacją między dwoma osobami. Mogę być przyjaźnie ustosunkowana do ludzi, ale to nie znaczy, że dany człowiek jest moim Przyjacielem. Bo na Przyjaźń trzeba zapracować.
I bardzo ważne jest pozostać sobą, a nie dostosowywać się do drugiej strony. Przyjaźń to akceptacja i szczerość wypowiadanych zdań.
Tak do tej pory postrzegałam Przyjaźń.
Po moich głębokich przemyśleniach doszłam do zupełnie innego, nieoczekiwanego dla mnie wniosku, czy też myśli:
Przyjaźń, to dawanie z siebie i nieoczekiwanie rewanżu.
Jest to w sumie bardzo trudne, droga usłana emocjami. Musisz przejść przez swoje stacje, na których spotykasz kolejne etapy emocji. Kiedy docierasz do ostatniej, tam już spokój wewnętrzny otwiera twoje serce. Jesteś tak zmęczony, że siadasz na kamieniu przy swojej drodze, patrzysz wstecz i widzisz na niej odciski twoich popełnionych błędów i wiesz, że nic już nie można cofnąć. Patrzysz przed siebie i widzisz tylko pustą drogę. Ale wiesz, że droga jak droga, zawsze jest pełna nieoczekiwanych splotów wydarzeń.
Listy do....
Dni jak dni, jedne lepsze, inne gorsze. W sumie te najgorsze są, jak czujesz, że kolokwialnie rzecz ujmując - jesteś totalnie olewany.
Siedzisz cierpiący z niechodzącym kolanem, naćpany lekiem przeciw/ bólowym. Czekasz, aż się ulitują nad tobą, bo w sumie sam jakoś nie masz na to ochoty. Od miesiąca jęczy twoja Samotna Dusza, zdruzgotana, zaśmiecona i oczekujesz, że ktoś cię w tym jęczeniu zastąpi. Sam już nie masz siły, jęczenie jednak jest bardzo wyczerpujące.
Musiałeś jakoś z tym kolanem dojechać do przychodni i odebrać wyniki. Dokuśtykałeś do okienka. Odczekałeś swoje przed okienkiem, na jednej nodze, bo druga wykazywała duży opór by ją używać. Capnąłeś wynik i dokuśtykawszy do samochodu, zmęczony, jakbyś przegalopował Wielką Pardubicką klapnąłeś za kierownicą. Koperta z wynikami, wyjątkowo się uśmiechała i zachęcała, byś tam zajrzał. A, że przed uśmiechem nie potrafisz się obronić, włożyłeś tam łapę, wyjąłeś i przeczytałeś. Tu padło słowo, które nie obejmuje Wielki Słownik Poprawnej Polszczyzny.
Zniechęcony ruszasz samochodem, by po kilku metrach zobaczyć faceta w policyjnej czapce. Jedziesz wolno i mu się przyglądasz zaskoczony, skąd się tu wziął. A on zaskoczony na Ciebie patrzy i macha ci czymś czerwonym. Zanim jeszcze stanąłeś, przypomniałeś sobie, że chyba z tych nerwów nie włączyłeś świateł. Robisz to natychmiast i hamujesz.
No i tu rozgrywa się dramat policjanta. Kontroluje, poucza, przegląda papiery, pyta. Nasycony , każe odjechać. Pytasz czule czy a by na pewno, a kara?Przecież ewidentnie na nią zasłużyłeś. A on odgania się od ciebie , jak od muchy.
Patrzysz ze smutkiem w oczach i myślisz o tym, że nawet on cię totalnie olał.
Znowu kuśtykasz do samochodu, ale tak jakoś inaczej, jakby na złość ciągniesz to odnóże po ziemi za sobą. Opierasz się o samochód i dyszysz, a on nadal nic. Ani zastępczego jęczenia, ani mandatu.
Rezygnujesz i odjeżdżasz zniesmaczony znieczulicą władz.
Kiedy już stawiasz swoje jedno odnóże na piersi rodziny, czekasz i wierzysz, że możesz swoje jęczenie przenieś na nich.
A tu tylko słyszysz jeden temat; o psie, drugim psie, nawet kot ważniejszy od ciebie. I same cmokania, głaskania, przytulania czworonogów. Ciebie to nie dotyczy, jesteś dwunogiem, z aktualnym jednym sprawnym odnóżem.
Co prawda dostałeś jakieś tam czekoladki, ale tylko jak je chwyciłeś w swoje łapki, psy i kot zajęły całą przestrzeń. Już nawet się nie ruszasz ze swego siedziska, bo miejsca dla ciebie już nie starcza.
I znowu to uczucie totalnego olewania.
Wytrzymujesz godzinę i wracasz w cztery ściany samotnego jęczenia. I wtedy zdajesz sobie sprawę, że tak naprawdę jesteś sam. Nikt nie rozumie, że masz prawo też sobie pojęczeć, między jęczeniami innych.
Listy do....
Próbujesz sobie znaleźć własny sposób na dzień, który cię przerasta i jest to sposób jak najbardziej metaforyczny i abstrakcyjny.
Bo tak naprawdę Dusza cały czas prowadzi dialog. Bo Dusza nie ma ciężaru, ani wymiaru.
Bywają takie dni, kiedy siedzisz ze wzrokiem bezmyślnie utkwionym nie wiadomo w co i szukasz wyciszonych myśli. By pomyśleć o czymkolwiek banalnym, prostym, oczywistym, dotykalnym.
Za oknem szaleje nawałnica. Za szklanym ekranem mordują, gwałcą, kłamią, krzyczą, manipulują. Czujesz i widzisz samo zło, łzy, udrękę. Ten świat cię przeraża.
Jesteś już tak zmęczony, że uciekasz tam, gdzie powinno być czysto, pięknie i prawdziwie. Emigrujesz w głąb siebie i szukasz.
A tam tylko wiatr słów szaleje. Siedzisz stępiały i osaczony.
Jedyne na co wpadasz, to posprzątać. Powyrzucać, posegregować, ułożyć, złożyć. Część oddać do pralni, resztę utylizować. Z drugiej strony po co się wysilać? Może całą Duszę wyprać w dobrym proszku wybielającym i na wszelki wypadek dodać Vanischa? No bo jeżeli można było ją zważyć/ niektórym się tak wydawało/ i ta waga wynosiła 21 gramów, to w sumie by można zastosować pranie ręczne. Pognieść, skręcić, wykręcić no i oczywiście wysuszyć, może się trochę zbiegnie i tyle potem nie wchłonie w siebie.
Albo dać ogłoszenie:
„Oddam Duszę w dobre ręce. Trochę jest po przejściach, ale po kapitalnym sprzątaniu. Czysta i użyteczna. Wierna i oddana. Szybko ufa i daje się wykorzystywać. Nie żali się, najwyżej zamilcza.”
I tak sobie osłabiony i zamotany siedzisz i kombinujesz, jak za to się wziąć.
Pozostaje ci tylko jedno. Poddać się medytacji, to pozwoli skupić rozszalałe myśli. Założyć im na pyski kagańce. I jak już przez to przejdziesz, znowu zobaczysz błękit nieba, poczujesz zapach wilgotnego lasu i pól. Zaczną cię cieszyć małe rzeczy, drobiazgi, z których składa się życie.
Listy do.....
Listy do......
Listy do.....
Kolejne listy są pisane, ale nie wysyłane. A list ma swoje prawa, powinien dotrzeć do adresata.
Czerwone skrzynki poznikały, adresy się pogubiły.
A Ty mimo tego piszesz, piszesz...I niewysłane koperty sam wiążesz czerwoną wstążeczką i chowasz je do szuflady, wierząc, że kiedyś odnajdziesz adres...