Bardzo prowokacyjnie wręcz odważnie Kamila Maria Kampa zaprasza czytelnika do swojego świata słów wypowiedzianych mocnym głosem, ale także szeptem. Kiedy dałem się wciągnąć słowom w grę, kiedy zapatrzyłem się na krajobrazy duszy, kiedy poległem rażony słowem – co zobaczyłem?
Człowieka, smaczki życia, jego atmosferę, niuanse zaklętych rewirów namiętności i prostotę zmagań z losem i tutaj Kamilo ręce same układają się do wielkich braw – gdyż Człowieka czytasz znakomicie!!! Fenomen życia, jego blaski i cienie, to gra, ale jak wspaniale ujęta. Tu nie ma miejsca na sztampę, nie ma możliwości osadzenia Człowieka w ramki systemów. Ten Człowiek jest bardzo prawdziwy, autentyczny. Tak jak między jednym westchnieniem a drugim … pierwsze westchnienia to kochankowie … w … dworku marzeń.. lecz drugie – to już westchnienia … poszukiwania pępowiny, jak pisze Autorka… westchnienia prawdziwego życia. Ta poezja nie ucieka przed problemami. Ona staje się na swój sposób wizją prorocką, nadaje kierunek. Jest drogowskazem.
Co jest jeszcze w tej poezji? Chcecie wiedzieć? Popatrzcie uważnie – Kamila jest kapłanką, strażniczką słowa – każde słowo tego tomiku, każda strofa zaprasza do medytacji.
Kartki leżały w pracowni… rano brałem je siadałem w fotelu i słowo, po słowie, zdanie po zdaniu medytowałem życie – jego prawdę. To Słowo tak przez jakiś czas wisiało nade mną i żłobiło, drążyło, nie pozwalało wejść w dzień bez energii zmiany i szacunku dla życia i Człowieka.
Jeżeli Kamila używa takich zwrotów i skrótów myślowych ja te…
„...gdyby słowa
można skuć kajdankami
i zamknąć na parę lat… „
to wiem jedno. W dalszym ciągu są ludzie, którzy takiego SŁOWA się boją. Ono pomaga na nowo odkryć arche – prazasadę, gry, której na imię Życie i CZŁOWIEK.
To pójdźmy w te Słowa i Człowieka z poezją Kamili jeszcze dalej. Kamila pokazuje, że schematy nic nie zmienią. Gra w życie i Człowieka wymaga o wiele więcej. Dynamizm, rozwój – kiedy on jest możliwy – w sensie ducha, w sensie społecznym – tylko wtedy gdy potrafimy dostrzec monety w swoich oczach i wyblakłe twarze, to boli, ale wtedy zaczyna się coś dziać. Kamila, uzmysławia , że w nas natomiast coś się dzieje nie tak, że oczy mają być oczami z iskrą, a twarze mają mieć uśmiech radości na ławce w parku. Mają po prostu mieć kolor, wyrazistość, a nie wyblakłą poprawność pod dyktando kiepskich kopistów. Znowu prowokacja do myślenia i to jest cała Kamila!!!
I tak wersja proroctwa książkowego, straconych romantyków – a znajdźcie gdzie to jest!!! Znalazłem i myślę, że ten drogowskaz zatrzymania nad stronicami książki – to nie tylko hołd dla pisarzy, ale znacznie coś więcej. To wołanie o umiejętność – no właśnie czego? – zasłuchania. Z czym dzisiaj mamy niestety problem, to jest taki pstryczek w nos dyskutować możemy ale pod warunkiem – naucz się słuchać, a nie zakrzykuj mnie potokiem słów, które tak naprawdę nic nie wnoszą w grę życia!!! To bardzo mocne ostrzeżenie dla współczesnej medialnej rzeczywistości !!!
A zapomniałbym … ta poezja – załapała mnie jeszcze na jednym – odebrała mi dobre samopoczucie. Zatem jeżeli chcecie chodzić w świetle jupiterów z aureolkami na głowie to od razu mówię i to mocno; zostawcie sobie ten tomik na półce – gdyż jeżeli zaczniecie czytać – aureolka spadnie – samopoczucie będzie kiepskie. To swoisty rachunek sumienia z Człowieczeństwa. Tak można tylko wtedy kiedy umie się wzdychać i ma się jeszcze moment na antrakt, zastanowić się i zrozumieć że świat się nie obraca tylko wokół czubka naszego nosa.
To jest swoistego rodzaju terapia wstrząsowa zastosowana przez Autorkę – rzeczywistość bez makijażu. Niebanalna bez przebarwień po prostu prawdziwa. Bardzo mocna wychodząca spod ram sztampy i utartych schematów. Słowo po słowie trafia w cel i sprawnie odłupuje wszystkie polichromie maskujące Człowieka. I prawda o Człowieku jest naga, autentyczna. Czasami wręcz tak mocna, że nie można tego znieść i zaczyna się traumatyczny ból. Są to krople u góry malutkie na dole u podnóża zmieniają się w rzekę, która doskonale rzeźby formę terenu. To słowo Kamili rzeźbi serce Człowieka.
Tego doświadczyłem w trakcie lektury tych wierszy. Adekwatne porównanie – to chyba wenecki karnawał – gra masek, które coraz są odkrywane i ukazuje się piękno. Jednak jest zawsze pewne ryzyko, że maska i to co jest skryte pod nią, to dopiero zaczątek spektaklu. Są przecież jeszcze gondole i kanały pełne wody, pałace, zakątki gdzie no właśnie co… teraz puściłem wodze wyobraźni. To też poezja Kamili. Gra Weneckiego Karnawału – warto uwolnić fantazję, jej barwy połączyć z kolorystyką i śpiewem Gondolierów. Jeżeli mowa o barwach … to fantastycznie ubrała słowa Kamili kolorami tęczy Elżbieta Borowiak swoimi akwarelami. To jest ten smaczek, niuans dopełniający całość. Słowo zapada we wnętrze. Kolory przez wzrok też tam wędrują podsycając wyobraźnię … wzmagając apetyt na jeszcze… ale to nie wszystko, one malują na przygotowanym blejtramie wyłaniający się ze słów portret Autorki. Apogeum, erupcja to kończący na okładce biogram Kamili … inny niż wszystkie, które spotkałem, który mówi wyraźnie … zgadnijcie jaka Jestem … czytając moje wiersze… tam się odkrywam …
To jest intrygujące, zagrajcie w grę Między Westchnieniami z Kamilą Marią Kampą … polecam
Norbert Bujanowski
Luty 2012 Warmia i Mazury
Ilustracje/akwarele/w tomiku, jak i na okładce: Elżbieta Borowiak
"Bo tak naprawdę, życie to chwile między westchnieniami ..."