Życiorys
urodzona
bez instrukcji obsługi
kolejny błąd
kolejna nauka
brak doskonałości
nadzieja
że nigdy jej nie będzie
Dobranoc Moje Miasto
ktoś zaklął ktoś się roześmiał
echo zatańczyło między ławkami
płosząc gołębie dyskutujące zawzięcie
nad porzuconą kromką chleba
zmierzch przysiadł za kominem
zerkając czy już noc nadchodzi
a ona cichutko na palcach
przemyka między ulicznymi latarniami
kołysząc miasto do snu
cichą melodią wiatru na dobranoc
i tylko stary wyliniały kocur
drepcze dumnie pustym deptakiem
a niebo budzi się gwiazdami
Świat ciszy
słowa
poczęte i nienarodzone
grzęznące w gardle
oczy
czujne i skupione
wychwytujące każdy ruch
cisza
zamknięta obrazem
w niemych kolorach
oddechem przy ustach
błąkający się
uśmiech zrozumienia
Ociemniali piętro wyżej
nie wyłupiono mi oczu
na własne życzenie
przykryłam czarną przepaską
nie widzę
śmietniska ludzkich wad
szczurów przekarmionych
z błyskiem inteligencji w ślepiach
czuję smród
rozkładu szczątków nadziei
w odorze zakłamanych obietnic
Donos
żyjąc w swoim świecie
boję się że zwariuję
nie dowiem się o tym
chyba że ludzie
usłużnie w zębach doniosą