***
segreguję datami
martwe zwroty
niszczące
strukturę papieru
niezależnie od treści
nie wnikam w szczegóły
nowe też rozpoznaję
w splocie niedomówień
***
nienaprawione myśli
wypełniając kosz
rozpychają go zmiętą bielą
niektóre wyszły z obiegu
z mody czy z kalendarza
burza piaskowa zamknęła
lazur pod powiekami
Iluzoryczne dane naoczności
trzeba o nich zapomnieć
szmer zostawiam szmerom
spadający liść odczuwam
jak kroplę potu
zbieram kasztany
układam je w domu
trójkami
więcej to oznaka pecha
największe pod materacem
może ból przemogą
przestaję już wierzyć
w cokolwiek
zostaję egzorcystą
przepędzam realia
Niedokończenie
między słowami nie było nic
parę mrugnięć dnia
z resztkami snu na rzęsach
nie zaprotestowałam
możliwość okazała się niemożliwością
w dogiętych faktach
wślizgując się w siebie
podłożyłam ogień
kończąc rozdział popiołem
Pusty pokój
Mojemu Synowi
meble ziewają ze znudzenia
samotne i błyszczące
tylko moje dłonie
szukają pozostawionych na nich
linii papilarnych
i resztek zapachu
nawet zegar się zatrzymał
na tej samej godzinie
zaschnięte długopisy pióra
stoją nieruchomo
czekają
cisza i pustka przędą
swoją nić pajęczą
przetykaną promieniem księżyca
paprotki na parapecie
i zamknięte okno
czekają na twój przyjazd
a ja stęskniona
głaszczę pluszową pamiątkę
po dniach odległej bliskości