Łzy

 

noc zbiera cienie

które łamią motyla na kole

wyrafinowaną metodą ze średniowiecza

 

zarezerwowałam łzy na dzień

jest łatwiej

blask światła je dzieli

rozpraszając

 

 

Tęsknota wrosła we mnie niczym huba w brzozę

 

pierwszą gwiazdę przysłoniły

krople deszczu a uliczna latarnia oświetla

puste miejsce przy stole może szuka cię może

 

jesteś teraz światłem

 

próbuję je musnąć przecież czuję jeszcze

twoje ciepło słyszę twoje słowa

nie mogę cię dotknąć

 

jesteś teraz światłem

 

łzy zmieszały się z czerwonym winem

wypiłam może się oczyszczę

poczuję światło

 

 

* * *

 

odszedłeś jak dziki kot który szuka swojego miejsca

zawsze wracałeś ocierając się o moje stopy

wtedy czas zatrzymywał się

w twoim głosie

 

szczęście na ułamek sekundy

 

 

* * *

 

pragnęłam cię z chwilą gdy zaczęły

rosnąć mi piersi

czekałam przez kolejne

zaćmienia luny

 

kiedy usłyszałam twe myśli

już wiedziałam – za dużo światłocieni

przeniknęło przez wiśniowe liście

 

nastała cisza przerywana

świergotem szczygła